Forum Occultis

Okultyzm, wiedza tajemna, ezoteryka i spirytyzm.

Ogłoszenie

Czy podoba Ci się nowy wygląd forum? Jeśli nie, wejdź w ustawienia profilu, zakładkę Wygląd, pooglądaj dostępne schematy i zasugeruj jak powinno wyglądać forum.

#1 2010-02-03 01:00:35

Koendu

Moderator

Zarejestrowany: 2008-05-10
Posty: 36
Punktów :   

Nu metamodel - NeoChaos

Chciałbym w tym temaciku podzielić się moim osobistym doświadczeniem, analizą i przemyśleniem odnośnie czegoś, co nazywamy Magyią Chaosu.
Muszę na wstępie zaznaczyć, że:
!)  jest to postulacja nowego metamodelu-filozofii-mechaniki dlatego wszystkich, którzy pragną całkowicie zachować stary porządek proszę o bagatelizację tematu
!!)  model wypracowany jest i rozwijany w oparciu o moje własne doświadczenie i wiedzę naukową, ale w też i domysły
!!!) Spróbuję tutaj wyjaśnić mój pogląd na mechanikę Chaosu, postawę Chaoty jako maga-człowieka i jego wpływ
!V) na wstępie zaznaczam, że informacje będą 'kwantowane' ze względu na bardzo małą ilość czasu jaką aktualnie dysponuję.

Jeśli nadal chcesz czytać, zapraszam do lektury.

NeoChaos - magia materii
Jeśli miałbym w kilku słowach przedstawić to, co udało mi się odkryć przez kilka lat praktyki i nauki powiedziałbym dosłownie:

To, co nazywamy MAGIĄ czy MAGYIĄ jest funkcją 'boskiego' potencjału Maga i oddziaływań realnego świata: fizycznych, chemicznych, biologicznych i psychologicznych.

Innymi słowy, Mag to człowiek, który potrafi wykorzystać cząstkę parapsychicznej mocy w nim zawartej aby zapoczątkować pewną reakcję w skali mikro (oczywiście bez świadomości jej idealnej konkretności). Reakcja ta biegnie kaskadowo i... Mamy efekt - zwany efektem motyla.

Posłużę się analogią: Bardzo kogoś nie lubię, stosuję jedną z wypracowanych technik, formułując życzenie ażeby powiedzmy nie dostał się na wymarzone studia.
Kończy liceum, jedzie na wakacje nad morze. Spaceruje po plaży. W tym momencie jedna, jedyna cząsteczka piasku w małej muldce, która powinna leżeć spokojnie, przesuwa się odrobinę i wypada z położenia stabilności, kiedy on staję na wydemce, ta osypuje się... i delikwent łamie nogę. Spóźnia się na egzamin kwalifikacyjny...
Jedno przesunięte ziarnko powoduje, że górka osypie się w odrobinę inny sposób. Prawie tak samo. A że 'prawie' czyni podobno wielką różnicę, plus Chaos (czyli Wola maga) dba o to, aby 'prawie' było mocno zaakcentowane...

Rytuały, okultyzm i inne mistyczne bajery służą jako narzędzia, dźwignie dla 'Woli' Magusa, ażeby mogła zostać dopuszczona do głosu przez rozum, ciało i te sprawy. Z założenia zgadza się to z powiedzmy Carollem - chodzi o to, żeby uwierzyć, że Magia da efekt.
Ale kiedy jesteś świadomy, że 'boska' cząstka Ciebie jest w stanie bez żadnego wysiłku popchnąć jeden atom tak, żeby ziarenko się przekręciło- przestajesz potrzebować całego tego mistycznego pierdolenia. Wystarczy że jasno widzisz swoje cele, które same w sobie stają się sigilami.
W momencie jakiegokolwiek stanu wyższego (nawet paragnostycznego) ogromne ilości 'Boga' emanują z Ciebie przestawiając świat dookoła tak bardzo, że sam nie możesz się nadziwić - choć bazowo są to ruchy typu "tu cząstka, tam dwie, a tu obniżenie energii impulsu nerwowego."

Mam nadzieję, że jest w miare klarownie. Coś więcej wkrótce, bo mógłbym o tym gadać godzinami, ale nie mam ich za wiele.
Acha. Jeszcze jedno, może najważniejsze.
Ten system dla mnie działa perfekcyjnie. Bo choć w gruncie nie chodzi o sam mechanizm, to pogodzenie magii i rzeczywistości a nawet nauki wydaje się naturalnym, kolejnym krokiem w rozwoju Sztuki, obmycia jej z ortodoksyjnego gówna i wprowadzenie do użytku. Bo naprawdę działa. Tak skutecznie, że mnie czasem przeraża.

CDN.

Ostatnio edytowany przez Koendu (2010-02-03 01:01:35)


"Panowie Chaosu są wrogami Logiki
żonglerami Prawdy rzeźbiarzami Piękna"
        - Hanafax, "Rycerz Mieczy" Michaela Moorcocka

Offline

 

#2 2010-02-05 16:07:38

Darkwind

Administrator

Zarejestrowany: 2007-08-28
Posty: 149
Punktów :   

Re: Nu metamodel - NeoChaos

Podoba mi się, że w końcu ktoś coś napisał od siebie i z sensem.
Na dodatek, jak już rozmawialiśmy, zgadzam się z przedstawionymi przez Ciebie poglądami. To wszystko w gruncie rzeczy nauka i sztuka. A my jesteśmy naukowcami i artystami.
I w sumie całe to mówienie o tej mistycznej otoczce na poważnie też się przydaje. Bo jest częścią swojego tematu. Pomaga mózgowi "zaprzyjaźnić się" z tym, co się dzieje. Ale fakt, jeśli ktoś potrafi bez tego, niechaj działa.

Dzięki. Fajnie, że napisałeś.


-01001110 01000101 01010110 00100000 01001111 01001100-

Offline

 

#3 2010-02-05 18:09:57

Koendu

Moderator

Zarejestrowany: 2008-05-10
Posty: 36
Punktów :   

Re: Nu metamodel - NeoChaos

'Otoczka' jak to ładnie nazwałeś jest wprowadzeniem. Jest niezbędna, żeby pozbyć się wszelkich oków moralnych i zacząć akceptować nowy, w pełni funkcjonalny i kompletny system... jedyny problem w tym, że nie jest on dokładnie poznany i kultywowany.
Takie np. Chrześcijaństwo... wg mnie jest niezbędne, bo podaje w prostej, łatwej i przejrzystej formie zasady, których należy się trzymać... Pomyślcie, czym byłoby życie gdyby każdy głosił naszą zasadę 'Czyń swoją Wolę'. Do tego trzeba dorosnąć. Trzeba myśleć. Poszerzać poglądy. poznawać życie i religie. Tworzyć własną moralność.
To właśnie jeden z największych mankamentów chaosu: czyni Cie straszliwie samotnym. W życiu, w sposobie myślenia, w wyznawanej hierarchii wartości, postrzeganiu świata... To nie jest model proponowany przez Crowleya - to nie ty sie outsajdujesz na siłę. ten proces jest drastycznie samoczynny. I nagle czujesz, jakbyś stał nad przepaścią nie wiedząc, czy skoczyć, czy odwrócić się i odejść.
Ból, kiedy uświadamiasz sobie, że nie istnieje bóg poza Tobą samym, cierpienie, które czujesz, kiedy zaczynasz wątpić w samego siebie i swoje wartości jest nieopisany. To jest ceną, którą musimy płacić za to kim jesteśmy.
Dobra, bo mnie wzięło na dygresje....
Ale myślę, że jako moi rodacy borykaliście sie z problemami natury chrześcijańsko-moralnej przy 'przejściu'. Tylko kwestia, czy zostaliście na etapie 'jestem CHAOTOM wale konia przy fikuśnym obrazku żeby dostać laserowe oczy, wale księży bo są głupi i nic nie wiedzą, przyzywam lucka żeby mi dupe podtarł', czy zaczęliście tym żyć, oddychać, widzieć Chaos, który Was otacza.
Od tego pasuje zacząć, choć sam wiem, że nigdy się nie zaczyna.


"Panowie Chaosu są wrogami Logiki
żonglerami Prawdy rzeźbiarzami Piękna"
        - Hanafax, "Rycerz Mieczy" Michaela Moorcocka

Offline

 

#4 2010-02-13 12:20:39

Lady of Chaos

Użytkownik

Zarejestrowany: 2008-06-30
Posty: 33
Punktów :   

Re: Nu metamodel - NeoChaos

Przepraszam bardzo panów i dołączam się do stolika na dalszą rozmowie przy kawie i ciasteczkach.

Zgodzę się z faktem, iż stawianie wiary i odkrywania dodatkowo własnego ja stoi na miejscu pierwszym, jednak wypada mi wytoczyć argument przeciwko rozpatrywaniu samej istoty rytuału jako elementu niezbędnego tylko na samym wstępie.

W moim przypadku, jak już przebywamy w obrębie pokoju zwierzeń, Magyia Chaosu jest nie tylko sposobem na życie, moją własną małą religią, ale również Sztuką we własnej osobie. Drażni mnie podejście niektórych co liczą, że z pomocą tego ‘systemu’ (błeh, nie lubię tego słowa) nagle życie zmieni swój bieg i wszystko zacznie być kolorowe, wspaniałe i urocze jak sen. Automatycznie na końcu krótkiego łańcucha tej reakcji znajduje się kubeł zimnej wody przynoszący rozczarowanie i pogardę dla czegoś, czego tak naprawdę nigdy się nie poznało. Właściwie nawet jeśli rzeczywiście wszystko idzie zgodnie z planem, a kolejne cele zostają odkreślone na liście jako zdobyte cóż pozostaje wtedy tym ludziom gdy osiągną już wszystko?

Ciężko nawet o tym pisać, ale mój cud Magyi Chaosu zdarza się bardzo często, gdy dochodzę do stanu nie-pragnienia. Kiedy przez pewien czas czuje ową sytość i samozadowolenie, chociaż przyznając szczerze rzadko zdarza mi się używać Woli względem otoczenia. Ostatnie miesiące udowodniły mi że egoistycznie skupiam się jedynie na rozwijaniu siebie i własnych możliwości a do tego między innymi używam rytuałów – niezwykle spersonalizowanych. Nie podążam za schematami, gdyż każdy Mag pisząc książkę tudzież podręcznik dla adeptów, przeżywając własne uniesienia znajdował się na jakimś szczeblu wewnętrznej nieustającej przemiany, której być może inni nigdy nie dostąpią, ba nawet nie być może, gdyż przeżyją ją w inny sposób. Poza tym ciężko praktykować dziś „czary” ze starych czasów, gdzie dostęp do wielu rzeczy był, zabawne, ale znacznie łatwiejszy.  I przeciwko temu i innym problemem, wydaje mi się, że Magyia Chaosu jest niesamowitym i niezwykłym rozwiązaniem. Przeżywaj Magię, baw się samym sobą, kreuj świat wedle własnego uznania i możliwości bo trudno dziś o całe ceremonie… ALE… sztuka nowoczesna, która charakteryzuje się sensem nadanym, jest piękna, da się jej doświadczyć empirycznie jak i metafizycznie, jednak pozostaje pewna cząstka nas która tęskni za epokowym przepychem, METODĄ.

Można iść do przydrożnego mlecznego baru na szybką przegryzkę, można iść do wytwornej restauracji cieszyć oczy i przełyk przepięknym daniem. Obydwie czynności zaspokoją jedną fundamentalną potrzebę, ale czy przyniosą tą samą falę doznań? Wiadomo, kiedy jest spieszno a bar po drodze – zbrodnią byłoby nie pójść, lecz przychodzi moment kiedy dłonie chcą dzierżyć srebrną zastawę zamiast plastikowych sztućców a usta cieszyć się chcą wykwintnością jaką niesie ze sobą drogi posiłek. Wymaga poświęcenia – czasu, pieniędzy, ale do uzyskania pełnego efektu również umiejętności zachowywania się przy stole. Odnoszę wrażenie, że wszystko ma jednak swoje miejsce również w czasie jak i przestrzeni, ale czy jest ktoś taki kto choć przez chwile nie lubi pograć sobie na kodach? ;)

Być może podchodzę do tego tematu aż nazbyt emocjonalnie będąc dziedziczką chromosomów XX, ale błagam, nie mówicie mi że odejście od rytuałów (i wierzę że nie to było sugestią w powyższych wypowiedziach) nie odziera tego wszystkiego z całego piękna. Owszem boli kiedy seks taktuje się jako jakąś zaletę i jedyny sposób.. właściwie w moim przekonaniu owe hm.. trzepanie ma też swój sens i z nikąd się nie wzięło, ale początkujący z tego co widzę lubią zaczynać od końca :P Dlatego podsumowując tą niezwykle rozlazłą wypowiedź. Widzisz stół na którym stoi pięknie zapakowany prezent. Czy zabawą jest dostać go sprawiając że pudełko znika? Z pewnością nie, choć nie zaprzeczę, jeśli się potrafi, jest przydatne, efektowne i zdumiewające. Rozrywając w pośpiechu opakowanie zaczynając od końca skupiając się jedynie na prezencie i pożądaniu, moim i to absolutnie moim zdaniem, w momencie gdy zaczyna się w pełni dojrzewać do tego i rozumieć co dzieje się wokół dostrzegasz istotne elementy które zostały pominięte, zatarte lub kompletnie zniszczone przy rozdzieraniu papieru.  Jeśli zaś odwijasz każdą osobną krawędź, to wszystko nabiera sensu, staje się pełnym, nie do opisania przeżyciem, które pomaga w pełni cieszyć się rezultatem.

I objedźcie mnie, że co robi tu zwolennik niejakiego porządku, TU w świecie Chaosu. Chaos jest przeciwwagą dla porządku którego również jesteśmy częścią. Stara odwieczna zasada, ze należy najpierw dobrze poznać wroga zanim podejmie się z nim jakąś walkę. Używając Chaosu manipulujemy porządkiem, jak bardzo – to zależy od naszej woli. Ale kiedy Chaos zaczyna topić Cię w tym pięknym obłędzie porządek zdaje się być dobrą odtrutką, gdyż owszem, rezultaty są często wręcz szokujące.

Liczę, że zostałam dobrze zrozumiana i cieszyć się będę z wszelakich obiekcji, gdyż jedyną stałą jest zmiana i może ja także potrzebuję zmiany we własnych poglądach.

But all In all –Follow me and let’s go - Destination unknown…

Ps. Drogi Koendu, liczę niecierpliwie na pogłębienie tematu :) Bo ja mogłabym czytać Ci z klawiatury godzinami.
Ps. Darkwind, ADMINIE, coś ostatnio nie jesteś hojny w wypowiedziach :P A ja lubię dobrą literaturę :D


"You need Chaos in your soul to give birth to a dancing star" Nietzsche

Offline

 

#5 2010-02-13 22:53:45

Bonifacy

Użytkownik

Zarejestrowany: 2009-09-27
Posty: 10
Punktów :   

Re: Nu metamodel - NeoChaos

Wypadałoby się w końcu wtrącić nieprawdaż?

W moim mniemaniu Koendu i Lady of Chaos mają po trochu racji. Może nie w pełni, ale myślę że wina leży tu w tym jak przystało na idiotę parającego się takowymi bzdurami, również mam swoje wyimaginowane zdanie, wykreowane po latach praktyki w danej dziedzinie.

Odnośnie rytuałów potrzebnych jedynie na początku... kwestia gustu... fakt że są one potrzebne jako coś co pozwala maksymalizować nasze możliwości dzięki niewiarygodnej manipulacji samym sobą, a dokładniej swoją świadomością w drodze ku negocjacji z podświadomością, by ta dokonała pożądanego przez nas wpływu na rzeczywistość. Myślę że racja odnośnie rytuału leży po stronie Koendu który, przynajmniej podług mojej interpretacji ujął to za początkowo niezbędny, później stopniowo zanikający... i tu odbicie w kierunku Lady of Chaos, jednak w późniejszych etapach nawet gdy są one zbędne, to pozwalają na tą małą mistyczność której potrzeba myślę że siedzi głęboko w każdym z nas. Oczywiście wiemy z naszą wiedzą i doświadczeniem(chyba wiemy) że mistyczne pierdu, pierdu w postaci ogromnej świątyni wymalowanej w pentagramy, oktogramy itp. otoczoną masą innych jakże tajemniczych, magicznych symboli, gdy całość jest opisana czerwonymi runami, farbą z dodatkiem naszej krwi, my w czarnej szacie o północy... bla, bla, bla... jest zbędne i jedynie ma na celu zmaksymalizować(cholera powtarzam się) efekt i przede wszystkim zaspokoić nasze jakże abstrakcyjne pragnienia.
To jak z efektami naszych „zabiegów magicznych”, oczywiście wielu z nas wolałoby żeby ktoś po makabrycznym rytuale sprowadzającym na kogoś śmierć(przepraszam stara słabość do przykładów tego typu), został nasz cel trzaśnięty przez kilka błyskawic naraz, to jednak ku pamięci przeczytanych niegdyś  bardzo mądrych, moim zdaniem, słów cytuje: „Magia rzadko kiedy jest spektakularna, albowiem rzadko kiedy musi taka być” twierdzę iż nasz efekt byłby bardziej zbliżony do opisanego przez Koendu jak to ładnie nazwał „efektu motyla” z ziarnkiem piasku i wydmą, z tą różnicą że zamiast nogi łamie się kark, ot cały w tym problem. I tu wracając do tematu dochodzę do wniosku że oboje Koendu oraz Lady of Chaos mają rację, z tym że pierwszy ujął sztywny model i obrał go ze zbędnych szczegółów, to druga osoba ubrała to w bardziej realną wizję, a na pewno bardziej uwzględniającą naszą naturę.

Fakt że może i perfekcyjny chaonita robi wszystko od tak i nie jest skazany na potrzebę przepychu i spektakularności, to jednak chyba nie bardzo chciałbym dojść do stopnia „ideału” w tej dziedzinie. Pozbawiłoby mnie to niesamowitej zabawy i przyjemności jaką jest każdy krok rozwoju.

Bla, bla, bla ciągle nie na temat ale cóż, zacząłem pisać i tak wyszło, jako dawno nieaktywny w tego typu konwersacjach przepraszam za odbieganie od sedna i brak innowacyjności w wypowiedzi.

Offline

 

Stopka forum

RSS
Powered by PunBB
© Copyright 2002–2008 PunBB
Polityka cookies - Wersja Lo-Fi


Darmowe Forum | Ciekawe Fora | Darmowe Fora
chronogermany